Jeszcze chwilę temu byłem przekonany, że nie da się w Krakowie zamówić butów na miarę. Zostałem całkiem przyjemnie zaskoczony.
Do tej pory moimi najbardziej formalnymi butami były czarne oxfordy marki Bexley – więc jednak obuwie z nie najwyższej półki. Uznałem, że tę lukę w garderobie warto uzupełnić, przy okazji sprawdzając jak wygląda zamówienie butów na miarę u krakowskiego szewca, Karola Staniosa, którego warsztat mieści się przy ulicy Smoleńsk 27.
Udałem się więc do szewca i omówiliśmy sprawę – czarne lotniki, ze szwem po wewnętrznej stronie pięty, na możliwie smukłym kopycie i z wąskim pasem – absolutny minimalizm.
Przy zamówieniu omówiliśmy całe mnóstwo szczegółów, od wyglądu kopyta i wykończenia cholewki, po detale podeszwy. Rzemieślnik sam dopytuje o preferencje klienta w przypadku detali, których ten nie sprecyzował.
Nie przeglądałem skór dostępnych w warsztacie – buty miały być czarne, więc zawierzyłem rzemieślnikowi w kwestii wyboru najodpowiedniejszej skóry na to zamówienie. Wiem jednak, że stara się on zdobywać różne nowe skóry i w przypadku zamówienia w innym kolorze – brązie czy wiśni – powinien istnieć wybór.
Zwróciłem uwagę szewca na pewien drobny, ale irytujący detal – mały palec mojej lewej stopy najprędzej się obciera w nowych butach, puchnie trochę i boli, co jest bardzo problematyczne w rozchodzeniu nowych butów. Chciałem zatem mieć w tych butach dość miejsca na palce. Połączyć to z wąskim kopytem – oto największe wyzwanie.
Kopyto zostało przygotowane od nowa pod moje zamówienie. Wykonany został też przymiarkowy but – lewy właśnie – na tym kopycie, żeby zobaczyć, jak leży i jak mi się w nim chodzi. Zdjęcie tego buta – na kołkowanej podeszwie – mogliście jakiś czas temu zobaczyć na moim instagramie.
Po przymiarce pozostało mi czekać na odbiór. Zamówione jakoś w kwietniu buty trafiły w moje ręce w ostatnim dniu czerwca.
Od tego czasu miałem je na nogach dwukrotnie – podczas mojego balu absolwenckiego i uroczystości absolutoryjnej. Muszę przyznać, że od samego początku są niesamowicie wygodne – nie wymagały żadnego rozchodzenia, nigdzie nie uwierały i nie obcierały. Noszą się naprawdę świetnie.
Zwróćcie uwagę na podeszwę – zwłaszcza na glanek, wytaliowany bardzo mocno i fazowany na brzegach. Podeszwa jest szyta na całej długości, choć początkowo była mowa, że w najwęższym punkcie może być kołkowana, żeby osiągnąć takie taliowanie. Okazało się to jednak niepotrzebne.
Na podeszwie widać też cienką linię biegnącą równolegle do krawędzi – to ślad, gdzie została ona nacięta, żeby wprowadzić nić. Kanał szycia jest więc kryty.
Wąski jest też obcas – węższy niż w posiadanych przeze mnie gotowych butach.
But w pięcie jest też delikatnie wklęsły, żeby dopasować się do naturalnej krzywizny pięty stopy. Jest to podobno patent wzięty z obuwia ortopedycznego – ale muszę przyznać, że jest to bardzo wygodne rozwiązanie.
To co zwraca uwagę i robi bardzo dobre wrażenie, to otwartość rzemieślnika na pomysły klienta i rozmaite nowinki. Szewc sam śledzi prace rzemieślników włoskich czy japońskich, którzy stanowią dla niego inspirację. To dość rzadkie w Polsce, tym bardziej więc cenne.
Zdradzę do tego, że cena tych butów plasuje się – na razie – mniej więcej na poziomie obuwia RTW marek takich jak Carmina. Biorąc pod uwagę możliwość pełnej personalizacji zamówienia, oraz stworzone pod nas indywidualne kopyto, cena jest bardzo atrakcyjna.
Edycja: po uzgodnieniu z szewcem, podaję cenę mojego zamówienia – buty kosztowały mnie 1600zł.
Jedyne czego mi brakuje, to możliwość zamówienia prawideł w kształcie kopyta. Posiadane przeze mnie prawidła niestety nie pasują idealnie (czemu trudno się dziwić). Z rozmowy z rzemieślnikiem wynika jednak, że prędzej czy później planuje on wprowadzić i tę usługę do swojej oferty.
Czarne lotniki – wykonane w Pracowni Szewsko-Skórniczej Karola Staniosa, ul. Smoleńsk 27, Kraków