Zostawcie już to cholerne koło barw w spokoju.
W kwestii mody, wielu mężczyzn nie ufa swojemu własnemu osądowi i potrzebuje zasad, które ich pokierują i pomogą określić co jest akceptowalne, a co nie. To szczególnie wyraźne w przypadku klasyki, gdzie tych zasad jest od groma. Znaleźć można na przykład szereg omówień tego, jak powinien leżeć garnitur – ale podobnie istnieje sporo tekstów mówiących o koordynacji kolorystycznej. Nie wszystkie są dobre.
Jest sobie taka rzecz jak „teoria koloru”. Nie jest to teoria w sensie naukowym, ale raczej szereg wskazówek i definicji używanych w sztukach wizualnych. Jej częścią jest koło barw – diagram prezentujący kolory w określonej kolejności, a pomagać ma ono między innymi w tworzeniu kombinacji kolorystycznych. Dwa popularne po temu sposoby to użycie kolorów dopełniających i analogicznych. Te pierwsze to barwy leżące naprzeciw siebie na kole i połączone mają zapewniać przyjemny kontrast; te drugie – leżące obok siebie – stanowić mają bezpieczną kombinację.
I o ile w niektórych obszarach projektowania i sztuk wizualnych może to działać (choć stanowi straszliwe uproszczenie), są tacy, co próbują przeszczepić to na grunt mody męskiej. Niezbyt mi się to wydaje przydatne.
Przyjmijmy że masz w szafie ubranie w niezbyt uniwersalnym kolorze i masz zagwozdkę: z czym to połączyć, żeby wyglądało dobrze? Fioletowy to dobry przykład. Co się stanie, gdy będziemy próbowali stworzyć kombinacje bazując na tych zasadach? Dopełniającym kolorem, w zależności od odcienia fioletu, będzie coś w okolicach żółci albo zieleni. Kolory analogiczne będą rozciągać się od czerwieni do niebieskiego. Żadne z tych zestawień nie będzie wyglądać dobrze tak po prostu. I jeśli będziesz próbował używać tych zasad do kompletowania swoich strojów, zauważysz że to częsty problem, gdy okaże się że przez przypadek przebrałeś się za plakat filmu akcji.

Weźmy taki przykład: sprawiłeś sobie fioletowe spodnie i nie wiesz co z nimi zrobić. Jeśli zdecydujesz się założyć coś w kolorze dopełniającym, będziesz wyglądał jakbyś chciał udawać Heatha Ledgera w roli Jokera.
Kombinacja kolorów analogicznych jest trochę lepsza, ale czerwień nadal wydaje mi się kolorem zbyt intensywnym, żeby uznać ją za dobrego kandydata do gustownego zestawienia z takimi spodniami.
Sam zupełnie zignorowałbym te zasady i wybrał marynarkę w neutralnej szarości z gładkim granatowym krawatem.
Można rzec, oczywiście, że to dopiero punkt wyjścia – trzeba pobawić się odcieniami, żeby osiągnąć jakiś balans i uniknąć krzykliwości. Ale to stwierdzenie jest także prawdziwe w przypadku kombinacji kolorystycznych innych niż te dwie opisane wyżej. No i w ten sposób dokładamy kolejną warstwę, która na tyle komplikuje te proste wskazówki, że praktycznie przestają być one przydatne.
Zabawa z kolorem w ubraniu jest kwestią, która nie daje się tak łatwo podsumować w dwóch zdaniach. Dużo w niej miejsca na indywidualny smak i preferencje, a to coś co wykształca się z czasem. Przy okazji wykształca się też pewność własnego osądu, a to zaprowadzi cię dalej niż zapamiętanie kilku dziwnych wskazówek.
Jeśli tej pewności ci na razie brakuje, proponuję taki zestaw porad, które sprawdzają się chyba lepiej, niż to nieszczęsne koło barw.
- Granat i szarość pasują prawie do wszystkiego. Jest powód, dla którego to najpopularniejsze kolory garniturów, więc w razie wątpliwości, trzymaj się ich.
- To samo jeśli idzie o białe i jasnoniebieskie koszule.
- Brąz to często niedoceniany kolor. W przypadku butów ciężko o coś bardziej uniwersalnego niż średni lub ciemny brąz, a brązowa marynarka z lnu czy tweedu nosi się bardzo łatwo z najróżniejszymi rzeczami.
- Jeśli chcesz bawić się mniej oczywistymi kolorami, zacznij od akcesoriów: poszetka czy krawat nie przytłoczy całego stroju, więc nawet jeśli wybierzesz ich kolor niezbyt fortunnie, nie będziesz wyglądał zbyt pstrokato.
- Ciemniejsze i mniej nasycone odcienie noszą się zwykle łatwiej. Na przykład butelkowa zieleń albo burgund w porównaniu z limonkowym czy intensywnym czerwonym.
Nie satysfakcjonuje cię to? Te stwierdzenia wydają ci się nudne, zbyt oczywiste i bezpieczne, nie wyrażają tego co chcesz? Eksperymentuj. Znajdź własną estetykę. Nie istnieje skrót, który w prosty sposób zastąpi posiadanie dobrego smaku.