Kawa, gazeta i sweter – wiele więcej nie trzeba, żeby uprzyjemnić poranek, który w weekend trwa jakoś tak do drugiej.
Cały ten zestaw składa się z rzeczy prostych i wygodnych. Grubego crew-necka naciągniętego na koszulę i schowanego pod marynarką z bawełny. Intensywnie noszonych dżinsów. Butów, które przeszły po bruku kilometry. Aktówki na kilka drobiazgów, żeby ich nie nosić w rękach i po kieszeniach.
Intensywna czerwień swetra się wyróżnia – bo nie lubię, gdy jest nudno. Grubością pasuje do materiału marynarki (który do tego ma ciekawą, trójwymiarową fakturę), fason jest do bólu klasyczny – tylko ten kolor pozostaje. Skryty pod innymi warstwami jednak nie bije za bardzo po oczach.
Zastanawiałem się, czy ta marynarka aby zagra z granatowymi dżinsami. Problemu by nie było, gdyby odcień spodni był jaśniejszy, bo chodzi przede wszystkim o kontrast. Na szczęście efekt mnie zadowolił – ten egzemplarz Levisów mam już chyba ze dwa lata, używam go regularnie, dzięki czemu fajnie widać na nich ślady noszenia. Także intensywność koloru się nieco zmienia – więc wyraźnie odróżnia się od głębszej barwy marynarki.
Lubię jasne buty do ciemnych spodni. Zwłaszcza w niezobowiązujących zestawieniach jak to. Brogsy to naturalny wybór. Mnogość ciążących optycznie zdobień fajnie komponuje się z ciężką szorstkością denimu.
Zdjęcia: Barwnie.com
Za udostępnienie miejsca do sesji dziękuję kawiarni Petite France.