Stanisław poprosił mnie o pomoc przy zamówieniu garnituru na swój ślub. Wybrał materiał i krawca – a ja służyłem radą na miarę moich skromnych możliwości.
Jestem niezmiernie wdzięczny, że Stanisław zgodził się na zrobienie zdjęć garnituru i opisanie zamówienia na blogu. Bardzo cieszy mnie możliwość pisania o lokalnych rzemieślnikach i pokazanie tu efektów ich pracy.
Stanisław zamówił materiał – ciemnoszary, grafitowy tropik. Obgadaliśmy detale: garnitur miał być trzyczęściowy, marynarka na jeden guzik z klapami w szpic, z dwurzędową kamizelką wyciętą niewiele ponad zapięcie marynarki. Udaliśmy się do pana Tadeusza Górki na zebranie miary.
Zamówienie przebiegało niespiesznie, bo Stanisław zabrał się do niego z odpowiednim zapasem czasu. Przymiarek było więcej niż standardowe trzy, gdyż krawiec uznał, że chce parę rzeczy zobaczyć na kliencie zanim zszyje je ostatecznie.
Stanisław nie ma najłatwiejszej sylwetki. Trudniej dopasować na niego ubranie niż na mnie – ciężko uzyskać na przykład takie „okna” między bokiem marynarki a rękawem. Uwierzcie – marynarka jest wytaliowana mniej więcej tak, jak to możliwe. Starałem się to uchwycić pokazując linię marynarki nie tylko od frontu, ale i nieco z boku.
Niezwykle ładnie wyszły klapy. Są szerokie na dziesięć centymetrów, skrojone po delikatnym łuku. Mają bardzo wyraźny roll: marynarka jest szyta w całości na płótnie, klapy są ręcznie pikowane, co zapewnia ten ich niesamowity trójwymiarowy kształt. Bardzo ładnie łączy się to z rozejściem pół marynarki poniżej guzika, nadając jej fajnych linii.
Ramiona są bardzo lekko wypełnione.
Kamizelka wycięta jest nisko i po lekkim łuku (koniecznie było odcięcie klap, żeby osiągnąć taki efekt). Od góry nie siedzi blisko szyi. Ale nie ma ona pełnego kołnierza – jest on wszyty w szew ramienny i od tyłu jest jedynie podszewka, żeby nie burzyć linii marynarki założonej na kamizelkę. Gdyby kołnierz był pełny, ta dziura na górze przeszkadzałaby, myślę, dużo bardziej.
Wykończenie jest ładne i staranne, jeśli chodzi o szwy, kieszenie, podszewkę. Wszystko jest bardzo równo, bardzo poprawnie. Funkcjonalne są dziurki na rękawach, przecięta butonierka, a na rewersie klapy przyszyto pętelkę na kwiatek.
Samo obszycie dziurek niezbyt mnie przekonuje – mogłoby być gęstsze i bardziej estetyczne. Z drugiej strony widać, że zrobione jest ręcznie, co poniekąd stanowi wartość samą w sobie.
Świetnie leżą spodnie. Na długość są akurat, skierowane do wewnątrz zakładki dają trochę więcej luzu w biodrach, ale nie poszerzają ich optycznie. Nogawka dołem ma 20cm, co wydaje mi się bardzo odpowiednie przy takim formalnym garniturze. Mają wszyte guziki na szelki, nie ma szlufek na pasek. To najodpowiedniejsze rozwiązanie przy garniturze z kamizelką.
Zamówienie przebiegało też w bardzo przyjemnej atmosferze. Pan Tadeusz ewidentnie bardzo lubi tę pracę – inaczej dawno już przestałby się nią zajmować. Szczyci się bardzo tym, że wykroje przygotowuje ręcznie, nie korzystając z szablonów. Mówi też, że nie narzeka na brak młodych klientów – zwłaszcza prawników.
Nie ma w pracowni próbników tkanin ani podszewek, szyje więc jedynie z materiałów powierzonych.
Trzyczęściowy grafitowy garnitur – uszyty na miarę w pracowni pana Tadeusza Górki, ul. Kremerowska 7, Kraków